medytacja
5 Praktyk uważności, których nauczył mnie mój pies
Mój pies jest oświecony. No może nie do końca, ale na pewno jest bliżej oświecenia niż ja. Kiedy prawie dwa lata temu przygarnęłam tę kulkę futra, zrobiłam to głównie z potrzeby towarzystwa i chęci współdzielenia drogi życiowej z innym stworzeniem. Nie przypuszczałam ani przez chwilę, że dostanę w prezencie niesamowitą lekcję o sobie samej i że dzięki futrzakowi wszechświat pokaże mi na czym polega uważność i bycie w “tu i teraz”. Zanim zakrzykniesz zdziwiony “Co zwierzę może wiedzieć o oświeceniu?” przeczytaj proszę czego się od niej nauczyłam.
1. Przestań oceniać
Niezależnie czy idziemy pohasać po parku, czy wybieramy się do sklepu po (nie do końca zdrową) przekąskę, pies z ufnością podąża tam gdzie ja prowadzę. Nie ocenia drogi, którą wybieram. Cieszy się po prostu, że jesteśmy razem. Często staram się zachowywać podobnie, podążając za ścieżką, którą rozwija przede mną wszechświat: ufać, że to co mnie spotyka jest skrojone do moich potrzeb, że wyzwania, które się pojawiają nie będą na tyle trudne, żebym sobie z nimi nie poradziła i jednocześnie że niosą ze sobą naukę, której potrzebuję. To samo dotyczy spotykanych przeze mnie ludzi. Bardzo ciężko jest zrezygnować z oceniania – pojawia się ono dość automatycznie. Jest to jedno z silniej wyuczonych zachowań jakie znam. Staram się jednak pamiętać, że stwierdzenie “od zawsze tak było” jest tym co tylko utrudnia rozwój.
2. Przyjmuj rzeczy takimi jakie są
Ileż to razy złapałam się na dorabianiu całej historii do pojedynczego zdarzenia, że nie wspomnę tych wszystkich wieczorów spędzonych na prowadzeniu wyimaginowanych rozmów z osobami, które zalazły mi za skórę. Czy przyniosło mi to jakąś korzyść? Ani trochę. Zapętlanie się w tego rodzaju przemyśleniach angażuje furę energii i na dłuższą metę wyczerpuje. Znam osoby, które nakręcają się wokół jednego tematu, aż urośnie on w ich umysłach przesłaniając wszystko co mają przed oczami. W przeciwieństwie do tych osób, moja czworonożna przyjaciółka widzi rzeczy i ludzi takimi jakie są naprawdę. Jedzenie jest jedzeniem, człowiek jest człowiekiem, łóżko jest łóżkiem, a trawa jest cudownością, w której można się wytarzać i ochłodzić łapki w upale. Wyimaginowane kontynuacje codziennych przygód nie zaprzątają jej kosmatej główki, dzięki czemu ma więcej energii na ważne rzeczy, takie jak zabawa, wąchanie ziemi i pogoń za piłką.
3. Miej świadomość ciała i otoczenia
Obserwując tego siwiejącego futrzaka dochodzę do wniosku, że zawsze jest obecna tu i teraz. Ma pełną świadomość zarówno swojego ciała jak i całego otoczenia. Zawsze wie gdzie jestem. Wie również gdzie są zabawki i jedzenie (dla niej to bardzo ważne rzeczy). Bez trudu znajduje swoich psich i ludzkich przyjaciół. Można by to zrzucić na doskonały węch i instynkt, ale obserwuję ją od dłuższego czasu i dostrzegam pewną prawidłowość. Mieszkanie które zajmujemy znajduje się tuż obok szybu windy, także często słyszymy jak jedzie ona w górę i w dół. Te hałasy nie alarmują mojego psa. Jeżeli jednak windą jedzie ktoś kogo zna i lubi, to bardzo szybko zajmie pozycję strategiczną przy drzwiach (nawet jeżeli nie zadzwoni domofon). Ale to nie wszystko. Zauważyłam również, że Pyszczek nie wybiega myślami w przyszłość, ani nie “kisi” się w przeszłości. To, że zdenerwowana powiem coś ostrzejszym tonem nie sprawia że mieszkam przez tydzień z obrażoną damą. Pies wybacza w mgnieniu oka. Nie rozumie wymówek, jeżeli nie pojawiają się w momencie przewinienia, podobnie jak nie rozumie pochwał pojawiających się parę minut po tym jak była grzeczna. Nauczenie się takiego “teraźniejszego” działania i niechowania urazy jest bardzo trudnym, ale też niezwykle uczącym doświadczeniem.
4. Patrz na innych jak na lustro
To niedokładnie technika stosowana przez mojego czworonoga, raczej cenna nauka, którą wyniosłam z obcowania z nią na codzień. Nie jestem dumna z tego co zaraz powiem: Czasami daję się ponieść emocjom. Zdarza się, że mimo tysięcznego powtórzenia, pies capnie na spacerze, coś czego mu nie wolno. Albo ni z tego ni z owego uprze się na wąchanie trawy w środku nocy. W listopadzie. Podczas ulewy. Tak na prawdę robi te rzeczy bo jest psem. Bo takie ma potrzeby. Złoszczenie się na nią nie ma większego sensu. Natomiast obserwacja i refleksja dlaczego właśnie to zachowanie wywołało mój gniew – ooo! To dopiero lekcja. Kiedy odkryłam ten klucz, bardzo szybko zauważyłam, że zachowania denerwujące mnie u mojego psiura denerwują mnie również kiedy ja to robie, choć nie zawsze potrafię je dostrzec. Kolejnym krokiem stała się obserwacja ludzi, którzy mnie otaczają. W nich również widzę siebie. To co w nich cenię, cenię w sobie, to czego nie lubię – to z reguły te cechy które staram się w sobie zmienić, albo takie, o których nie wiem, że je posiadam. Dostrzeżenie tego jest na początku bardzo niewygodne, ale z czasem staje się wyzwalające i daje do ręki dodatkowe narzędzie do obserwowania samego siebie, a co za tym idzie do powiększenia samoświadomości.
5. Wkładaj serce w to co robisz
Wielu ludzi, których spotkałam mówiło, że trzeba wkładać serce w to co się robi. W ich ustach był to raczej slogan i powtarzana bezmyślnie zasłyszana od kogoś mądrość niż styl życia. Prawdziwych pasjonatów, których poznałam mogłabym policzyć na palcach dwóch rąk. Nikt też nie jest w stanie zdefiniować co to tak na prawdę znaczy. To raczej coś co trzeba poczuć, albo zobaczyć na własne oczy. I tu właśnie pojawia się (znowu) futrzany gałgan. Widziałeś kiedyś psa goniącego za piłką albo obgryzającego pyszną kość? Nie liczy się wtedy nic innego! Nic nie ma znaczenia. Pies cały staje się tym gonieniem albo obgryzaniem! Czyż to nie jest piękne, tak się zatracić? Często po drodze od dzieciństwa do dorosłości gubimy tę umiejętność. Zdecydowanie warto sobie przypomnieć jak to się robi! Wyświadcz sobie przysługę i następnym razem kiedy będziesz coś robić, zatrać się w tym kompletnie. Bądź siedzeniem, pisaniem, ruchem i wibracją. Bądź tu i teraz. Bądź…
Jakie są Twoje obserwacje? Zgadzasz się z tą listą? Może chciałbyś coś dodać? Zapraszam do dyskusji.
Autor wpisu: Madragora
Moja fascynacja rozwojem osobistym zaczęła się kiedy mając 13 lat poznałam szamana z Jakucji. To spotkanie w pewien sposób ukształtowało całe moje dorosłe życie. Kolejnym przystankiem było ukończenie kursu samokontroli umysłu metodą Silvy i spotykanie z grupą Buddystów. Wtedy też zaczęłam medytować, a medytacja towarzyszy mi od tamtego czasu w codziennym życiu. Zawodowo zajmuję się komunikacją międzyludzką i psychologią w biznesie. W wolnych chwilach robię biżuterię, piekę chleb i wychowuję psa, który myśli, że jest kotem.
O Autorze
Comments are closed